piątek, 30 października 2015

Luxury Paris - mezo-kolagenowy zabieg wygładzający zmarszczki do cery suchej i bardzo suchej

Zapraszam was na ostatnią recenzję produktu Luxury Paris. Jest to trzecia maseczka z serii Oil Sensation Home Spa.


Od producenta: mezo-kolagenowy zabieg wygładzający zmarszczki to dwuetapowa terapia stymulująca intensywną odnowę skóry na poziomie komórkowym. Unikalna technologia meso-intense firm & lift umożliwia błyskawiczne wnikanie składników odmładzających do najgłębszych warstw naskórka, by u podstaw inicjować proces wygładzenia, ujędrnienia i uelastycznienia skóry.


Moja opinia: jeśli chodzi o kwestie estetyczne - nie mam tu żadnych zastrzeżeń, ponieważ opakowanie jest bardzo eleganckie, przykuwające wzrok, zachowane w złoto-czarnej kolorystyce. Saszetka posiada wygodne otwieranie przez które możemy wydobyć zawartość. Tak jak w przypadku poprzednich zabiegów, całość składa się z dwóch kroków. Krok pierwszy to antystresowa maseczka, którą należy zmyć letnią wodą po 10 minutach. Ma za zadanie usuwać z powierzchni skóry oznaki zmęczenia i przywracać cerze zdrowy koloryt oraz działać odprężająco, łagodząco, wygładzająco oraz nawilżająco. Ma likwidować uczucie suchości i ściągnięcia. Krok drugi to kolagenowa maseczka, która intensywnie liftinguje, napina i modeluje owal twarzy. Po 15 minutach należy usunąć resztę maseczki chusteczką kosmetyczną. Miałam 3 maseczki z tej serii i wszystkie zabiegi są przeprowadzane w dwóch krokach. Po jakimś czasie zaczęło być to trochę niewygodne, ponieważ cały zabieg trwa długo - jakieś 20-25 minut w zależności od rodzaju maseczki. Fakt, że można w tym czasie robić coś innego, ale jednak to dla mnie trochę za długo. Wiadomo, że nie da się uzyskać zniewalających efektów w 3 minuty, ale jednak nie lubię tak długo trzymać maseczek. Nie lubię czuć, że mam coś takiego na twarzy. Na szczęście po tej maseczce nie wystąpiły żadne skutki w postaci podrażnienia ani zaczerwienienia. Poczułam dość mocne napięcie skóry i jednoczesne chłodzenie twarzy, takie lekkie dreszcze. Było to średnio przyjemne. Jeśli chodzi o zapach, to krok pierwszy na początku skojarzył mi się z zapachem kremu do depilacji, ale tak naprawdę jest to zupełnie inny zapach - bardzo ciężki do sprecyzowania. Nie wiem jak pachną poszczególne składniki zabiegu, ale bez wątpienia mezo-kolagenowy zabieg był przyjemniejszy niż jego poprzednik i miał zdecydowanie przyjemniejszy zapach. To już moja trzecia maseczka w dwóch krokach, ale w jednym "kawałku". Wolałabym nie nakładać maseczki dwa razy i za każdym razem jej spłukiwać. Niestety, muszę zmywać resztki maseczki, bo nie sprawdza się u mnie samo usunięcie resztek chusteczką kosmetyczną. Po prostu czuję dyskomfort związany z tłustą warstwą maseczki - bardzo mi się to nie podoba. Nie jestem pewna czy tego typu produkty są odpowiednie dla mojej skóry i dla mnie. Trochę się czułam tak jakbym miała olej na twarzy, więc musiałam całość dokładnie spłukać. Nie mogę powiedzieć, że maseczka nie zrobiła niczego dobrego, na pewno odświeżyła moją cerę, nawilżyła i to chyba aż za bardzo.


Moja skóra nie jest sucha. Nie wiem jak maseczka sprawdziłaby się na tego typu cerze. Nie mogę niczego powiedzieć więcej po jednym użyciu. Nie zauważyłam spłycenia zmarszczek. Nie mam ich zbyt wiele, ale wiadomo - jedna maseczka cudów nie zdziała. Zdecydowanie czułam to napięcie, ale jak dla mnie chyba było trochę za mocne. Mam mieszane uczucia co do wszystkich zabiegów w dwóch krokach. Z jednej strony wolę maseczki w tubkach, mogę ich nałożyć ile chcę. Z drugiej strony, przecież nie jesteśmy pewne, jak dany produkt się u nas sprawdzi, więc czasem po prostu nie opłaca się kupować całości. Może to i dobrze, że są takie saszetki, które wystarczają na jeden raz. Tutaj zawartość spokojnie wystarcza mi na jeden pełny zabieg przy dość grubej warstwie na twarzy. Zawartości obu kroków mają białe zabarwienie, są bardzo gęste, nie przelewają się przez palce. Plus za wygładzenie i zmiękczenie skóry. Wszystkie maseczki Luxury Paris przetestowane przeze mnie kosztują ok. 4,99 zł/2x6 ml.

czwartek, 29 października 2015

Luxury Paris - głęboko nawilżający zabieg mezoenzymatyczny do cery suchej i wrażliwej

Od producenta: OIL SENSATION - upiększająca moc olejków. Seria luksusowych zabiegów Home Spa inspirowanych zaawansowanymi technologiami odmładzania skóry. Głęboko nawilżający zabieg mezoenzymatyczny to dwuetapowa terapia intensywnie ujędrniająca skórę, zwiększająca jej gęstość i widocznie wygładzająca zmarszczki. Technologia cellural multi-peel łącząca mikrocząsteczki silnie regenerującego enzymu z papai z odmładzającym olejkiem migdałowym pobudza komórki skóry do intensywnej absorpcji składników aktywnych. Głęboko oczyszcza, rozjaśnia przebarwienia, wyrównuje niedoskonałości cery oraz ujednolica jej koloryt.


Moja opinia: maseczka składa się z dwóch kroków, zresztą tak jak poprzednia. Krokiem pierwszym jest zastosowanie złuszczającej mikroemulsji o działaniu zmiękczającym i łagodzącym podrażnienia. Zastosowałam się do rad producenta i po 10 minutach spłukałam maseczkę letnią wodą. Rzeczywiście zauważyłam gładkość cery, miękkość. Po prostu była tak promienna i wyglądałam jakbym się wyspała po wszystkie czasy. Samo trzymanie maseczki było... dziwne, bo jednak nie lubię czuć, że trzymam coś na twarzy. Krok drugi to nałożenie ultranawilżającej maseczki. Jeśli chodzi o poprzedni krok, to jak dla mnie była to zbyt delikatna emulsja, ale przecież pisze, że jest delikatna, a więc nie mogę się spodziewać intensywnego zdarcia. Nawilżająca maseczka, czyli krok drugi ma skutecznie wygładzać zmarszczki mimiczne. Po 10 minutach należy usunąć resztki chusteczką kosmetyczną. Ja usunęłam nie tylko resztki, ale także przemyłam twarz, bo nie spodobało mi się uczucie, które maseczka pozostawiła po sobie - czułam coś tłustego. Maseczka bardzo nawilża i ujędrnia. Z drugim krokiem wiąże się niemiła przygoda. Jakoś straciłam poczucie czasu i chyba zbyt długo przytrzymalam maseczkę na twarzy, więc wystąpiło lekkie zaczerwienienie i podrażnienie skóry. Nie wiedząc, że maseczka ma ujednolicić koloryt skóry, sama zauważyłam ten efekt po stosowaniu, a dopiero potem przeczytałam tą informację. Jak dla mnie, całość jest zbyt delikatna, bo ja potrzebuję maksymalnego złuszczenia i oczyszczenia, ale nie mogę powiedzieć, że maseczka nic dobrego nie zrobiła. Moja skóra nie jest jeszcze poorana zmarszczkami. Ciężko powiedzieć o dlugofalowych efektach po jednym zabiegu. Są pozytywne efekty w postaci wygładzonej i mięciutkiej skóry. Jeśli chodzi o kwestie estetyczne, to nie mam żadnych zastrzeżeń, bo opakowanie jest eleganckie, przyciągające uwagę i chwytliwe. Oczywiście każdy z kroków jest oddzielnie "zapakowany". Zawartość dobrze się wydobywa dzięki specjalnie wyznaczonemu miejscu do przerwania saszetki. Produkty bardzo dobrze się rozprowadzają. Oba są koloru białego. Zapach nie należy do najprzyjemniejszych, trochę chemiczny, ale da się wytrzymać. Konsystencja jest bardzo gęsta, nie przelewa się przez palce. Koszt całego takiego zabiegu to 4,99 zł. Jeśli lubicie takie deliatne maseczki i efekt nawilżenia, wygładzenia skóry na twarzy, to myślę, że ten kosmetyk będzie dla Was odpowiedni ;)



Znacie tą maseczkę?

czwartek, 22 października 2015

Luxury Paris - preparaty do paznokci

              Przyszedł czas na recenzję kolejnych kosmetyków od Luxury Paris. Zapraszam do czytania :)

     >>STRONA INTERNETOWA<<


Od producenta: 
Intensywne serum wzmacniające paznokcie:
serum intensywnie wzmacnia paznokcie, zabezpieczając je przed pękaniem, łamaniem i rozdwajaniem. Połączenie tytanu i diamentu sprawia, że na powierzchni paznokcia powstaje twarda warstwa, która zabezpiecza paznokcie przed uszkodzeniami mechanicznymi. Dodatkowo serum odżywia i silnie nawilża, dzięki czemu paznokcie wyglądają pięknie i zdrowo.

Intensywne serum regenerujące paznokcie 10 in 1: serum intensywnie regeneruje i pielęgnuje paznokcie dzięki zastosowaniu aktywnego kompleksu Strong Nail.
Działanie:
1. Odżywia
2. Regeneruje
3. Wzmacnia
4. Utwardza
5. Uelastycznia
6. Nawilża
7. Pobudza wzrost płytki paznokcia
8. Zapobiega pękaniu
9. Uszczelnia płytkę paznokcia
10. Zwiększa odporność na uszkodzenia mechaniczne

Stosowanie (w obu przypadkach takie samo): 1 dzień: nałożyć bezpośrednio na paznokieć jedną warstwę preparatu. 2 dzień: nałożyć drugą warstwę. 3 dzień: stare warstwy zmyć za pomocą zmywacza i powtórzyć kurację. Stosować 2-3 tygodnie, później raz w tygodniu jako podkład.


Moja opinia: w moim odczuciu oba produkty są niemal identyczne, więc postanowiłam opisać je razem. Rozmiar i wygląd buteleczek, mleczny kolor produktów, identyczny zpach, typowy dla lakierów do paznokci - to kilka cech wspólnych. Odżywki są zapakowane w solidną butelkę, która jest szczelna, więc nie muszę się martwić, że zawartość się wyleje. Dodatkowo buteleczki są zapakowane w eleganckie, przykuwające wzrok kartonowe opakowanie - złoto-czerwone w przypadku serum regenerującego i złoto-czarne w przypadku serum wzmacniającego. Oczywiście różnią się również napisami, bo w końcu są to dwa oddzielne produkty. Oba w środku mają ulotkę w różnych językach. Oba pochodzą z linii professional salon effect. Wygląda na to, że nie musimy iść do salonu żeby zrobić porządek ze swoimi kłopotliwymi paznokciami. Nie mam problemu z rozdwajaniem się i pękaniem paznokci. Złamania zdarzają się baaardzo rzadko.


Zauważyłam jednak działanie tych produktów. Płytka paznokcia wygląda zdrowiej, ładniej się prezentuje i pięknie się błyszczy - jest odżywiona i gładka. Jeśli chodzi o stosowanie tychże kosmetyków, to jest trochę uciążliwe. Nie wszyscy mamy codziennie czas i ochotę żeby przeprowadzać takie zabiegi. Często po prostu o tym zapominam. Podejrzewam, że przy regularnym stosowaniu tego typu odżywek, moje paznokcie byłyby w jeszcze lepszej kondycji. Nie wiem jak produkty sprawdziłyby się na bardzo zniszczonych paznokciach. Moje nie są bardzo problematyczne, ale jeśli mogę je wzmocnić to czemu nie. Spojrzałam na składy i widzę, że są identyczne, choć to dwa oddzielne produkty. Może po prostu proporcje są inne. Odżywki zawierają tytan i diament. Skoro kosztują ok.14,99 zł/12 ml to oczekuję produktu wysokiej jakości i w mojej opinii oba takie są. Aplikacja jest bardzo prosta za sprawą wygodnego pędzelka, więc nie mam problemu z rozprowadzeniem serum po płytce paznokcia. Buteleczka jest solidna, nic się nie wylewa. Odkręcanie bardzo wygodne, proste. Jeśli chodzi o takie kwestie estetyczne, jestem zadowolona. Oczywiście zapach mógłby być bardziej znośny, ale jak to bywa w przypadku lakierów i odżywek do paznokci, woń nie jest zbyt przyjemna. Zaletą jest bardzo szybkie schnięcie oraz delikatny, mleczny kolor, który przypadł mi do gustu. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, ale mam wrażenie, że paznokcie po tych odzywkach rosną ekspresowo.


Jeśli chodzi o wydajność to oba produkty są bardzo wydajne, więc nie wiem kiedy je zużyję. Moim zdaniem warto je wypróbować, zobaczyć jak sprawdzi się to połączenie tytanu i damentu.

Używacie takich produktów do paznokci?

poniedziałek, 19 października 2015

Przesyłka - BingoSpa

Kolejny raz zostałam wybrana do testowania kosmetyków marki BingoSpa. Parę dni temu przyszła do mnie paczuszka z wybranymi przeze mnie kosmetykami. Do testów wybrałam:

- odchudzające cynamonowe algi do peelingu
- krem pielęgnacyjny z Zea Mays
- peeling błotny do twarzy

środa, 7 października 2015

Luxury Paris aksamitny balsam do ciała z drobinkami złota

Dziś zapraszam Was na recenzję luksusowego balsamu do ciała Luxury Paris. Czy przypadł mi do gustu? Zaraz się przekonacie ;)

>>STRONA INTERNETOWA<<


Od producenta: ekskluzywny balsam do ciała doskonale odżywia skórę i natychmiast zapewnia głęboki poziom nawilżenia. Formuła oparta na skoncentrowanych, silnie regenerujących składnikach aktywnych intensywnie pielęgnuje i zapewnia skórze długotrwałe uczucie komfortu. Natychmiast po aplikacji skóra staje się jędrna, sprężysta, elastyczna i aksamitnie gładka w dotyku, a zawarte w balsamie drobinki złota delikatnie ją rozświetlają.

Moja opinia: balsamy do ciała to takie kosmetyki, których używam bardzo nieregularnie z powodu braku czasu a także po prostu ochoty. Nie przepadam za smarowaniem całego ciała, zresztą moja skóra nie ma jakichś szczególnych wymagań. Balsam znajduje się w złotym opakowaniu o pojemności 350 mililitrów, na którym znajdują się wszystkie potrzebne informacje, zarówno skład, a także opis i działanie poszczególnych technologii.


Przyznam, że to chyba jest mój pierwszy balsam, który ma opakowanie z pompką, co znacznie ułatwia korzystanie. Wszystkie moje dotychczasowe balsamy, a nie było ich dużo, miały zamknięcie typu klik, co nie do końca mi odpowiadało, szczególnie w połączeniu z twardą tubką. To niekomfortowa sytuacja kiedy chcę wycisnąć kolejną porcję balsamu podczas gdy ręce nie są całkowicie suche, a muszę tłuścić całe opakowanie. Tutaj dozownik jest bardzo wygodny, dozuje odpowiednią ilość produktu, a co najważniejsze, nie zacina się. Idealnie nadaje się do podróży. ponieważ po przekręceniu pompki w prawo bądź w lewo możemy otworzyć bądź zamknąć dopływ balsamu, więc zawartość się nie wyleje. Opakowanie jest bardzo solidnie wykonane i przyciąga uwagę, więc nie da się przejść obojętnie widząc takie cudo na półce sklepowej. Balsam ma kolor kremowy z widocznymi brokatowymi drobinkami. Nie wiem jak opisać luksus, ale myślę, że tak on właśnie pachnie - połączenie olejków. Zapach jest intensywny, ale jednocześnie bardzo delikatny, nie przytłacza. Kosmetyk jest wydajny, więc wystarczy na długo, szczególnie, że nie używam go regularnie i jeśli już to biorę bardzo mało. Nie mam problemu z suchą skórą, może odrobinę na łokciach. Oczywiście widoczne jest nawilżenie, gładkość skóry, jędrność i sprężystość. Aplikacja balsamu jest prosta, bo szybko się rozprowadza na skórze. Przyjemnie mi się go używa, aczkolwiek używam go bardzo mało i tylko od czasu do czasu. Nie jestem fanką balsamów rozświetlających, ale myślę, że tym które uwielbiają takowe, na pewno przypadnie do gustu.


Niektórzy lubią się świecić i wyglądać wyjątkowo, szczególnie w blasku słońca i szczególnie latem używać takich balsamów żeby podkreślić opaleniznę - po prostu błyszczeć. Jak dla mnie to drobinek jest za dużo, zostają wszędzie, na wszystkim co mnie otacza - na ubraniach, na dłoniach, na innych przedmiotach. Żeby pozbyć się tego brokatu muszę po prostu porządnie, porządnie umyć ręce. Podsumowując, jestem zadowolona z poziomu nawilżenia. Myślę że dla tych z Was, które uwielbiają takie kosmetyki będzie on wprost idealny. Kosztuje niemało, bo ok. 23 zł, ale jeśli coś jest dobre to za to się płaci, a więc można powiedzieć, że to produkt z górnej półki ;)

Jaki balsam lubicie najbardziej? :)

poniedziałek, 5 października 2015

Wrzesień 2015 - denko

Wrzesień się skończył, a więc przyszedł czas na denko. Czy jest dużo bubli? Zaraz się przekonacie ;)

A teraz legenda:
- produkty zaznaczone na czerwono - to te, których ponownie nie kupię, buble, ale nie tylko, nie kupię ich także z innych powodów np. wygórowana cena
- produkty zaznaczone na pomarańczowo- to te, co do których nie podjęłam jeszcze decyzji, być może spodobały mi się, ale w regularnej cenie są za drogie albo mam mieszane uczucia
- produkty zaznaczone na zielono - to te, które kupię ponownie, na pewno do nich wrócę, moi ulubieńcy, hity.

1. Żel pod prysznic Oceania o zapachu bezy cytrynowej - kupiony w Biedronce za grosze. Piana przyzwoita, wydajność średnia. Zapach przecudowny, choć krótko utrzymuje się na skórze. Dobrze się wydobywa. Konsystencja w sam raz.
2. Żel pod prysznic Johnson's Sensations Delicate o zapachu kwiatowym - dość niedrogi, zapach bliżej nieokreślony, ale przyjemny dla nosa. Byłam zdziwiona, że długo utrzymywał się na skórze, szczególnie, że nie byłam z niego za bardzo zadowolona - konsystencja jest zbyt rzadka, przelewa się przez palce i słabo się pieni, ale miałam go już parę razy, bo skusiła mnie ta duża butelka i niska cena. Przydaje się szczególnie latem, kiedy tego typu kosmetyków zużywam tony i nie stać mnie na droższe.
3. Linda mydło w płynie kremowe - kupione w Biedronce za parę groszy. Całkiem wydajne, dobrze się pieni, nie wysusza mi rąk no i pięknie pachnie. To mój ulubiony zapach!
4. BeBeauty kremowy żel pod prysznic z olejkiem ze słodkich migdałów - mimo tego, że konsystencja nie jest kremowa, ale glutowato-galaretowata i trzeba się trochę namęczyć żeby żel od razu nie uciekł z ręki, to ogólnie nie jest zły. Jest tani, ma bardzo delikatny zapach, który niestety nie utrzymuje się na skórze. Dobrze się pieni.
5. Soraya nawilżający kremowy żel pod prysznic o zapachu miodu i mleka - piękny zapach, który długo utrzymuje się na ciele. Ładny kolor, bardzo przyzwoita piana i nawilżenie.
6. Fitti classic chusteczki nawilżane - choć nie są bardzo wilgotne, to uważam, że i tak bardziej opłaca się zużyć więcej tych chusteczek niż kupować opakowania "ekskluzywnych" marek, gdzie chusteczek jest kilka, a cena przyprawia o zawrót głowy.
7. Szampon odświeżający z ekstraktem 7 ziół włosy normalne po przetłuszczające się - jakoś nie zauważyłam tego blasku. Taki sobie średniak, tani, średnio gęsty. Całkiem dobrze się pieni i oczyszcza skórę głowy, ale szału nie ma, a już na pewno nie zauważyłam żeby ograniczył przetłuszczanie się skóry głowy.
8. Pharmaceris specjalistyczny szampon normalizujący do skóry łojotokowej - wydałam na niego fortunę, ale efektów zero, nie zauważyłam żeby zmniejszył przetłuszczanie się włosów, a do tego miał służyć. 
9. Wygładzający peeling do ciała Perfecta - z początku mi się nie spodobał ze względu na kropeczki, które się nie rozpuszczają, ale zostają wszędzie - na wannie, na ręczniku, czasem nie da się tego do końca spłukać. Mimo to, polubiłam go, bo pachnie cudownie i jest bardzo ostry, a takie peelingi lubię. Minus za wydajność i problemy z wydobyciem - miałam wrażenie, że tubka jest po prostu za duża, a większość stanowi powietrze.


10. Krem do rąk Avon z kompleksem odmładzającym - w domu nikt tego nie używał, więc zabrałam się za zdenkowanie go. Nawilżenie na średnim poziomie. Zapach nie przypadł mi do gustu.
11. Ziaja krem do rąk do skóry suchej, podrażnionej - twarda butelka kompletnie nie chciała współpracować, nawet przeciąć jest ciężko. Strasznie się namęczyłam. Zapach bardo delikatny, całkiem przyjemny, ale to opakowanie skutecznie mnie zniechęca. Nie wiem czy poradziłby sobie z bardzo suchą skórą. Podsumowując - taki sobie średniak.
12. Isana krem do rąk rumiankowy - delikatny zapach, nawilżenie jak dla mnie za małe, no i ta tłusta warstwa, której nie znoszę.
13. Dezodorant antyperspiracyjnyw kulce - nie jestem fanką takich zestawów - perfumy, balsam, dezodorant i antyperspirant o jednakowym zapachu. Zapach po prostu mi się przejadł. Strasznie denerwuje mnie to, że po zastosowaniu wyschnięty antyperspirant po prostu zaczyna się.. łuszczyć ;/
14. Kolagen do ciała BingoSpa - bardzo wydajny kosmetyk o przyjemnym zapachu. Szybko się wchłania. Jedna saszetka wystarcza mi na posmarowanie prawie całego ciała.
15. BeBeauty ochronny krem do rąk - kremik o przyjemnym zapachu, dobrze nawilża, jak dla mnie spisał się całkiem nieźle
16. Pasta do zębów Colgate MaxFresh - czas na zmiany, to moje któreś z kolei opakowanie, które niestety skończyło się tak szybko jak poprzednie. Odświeżenie jest średnie, jak dla mnie niewystarczające, więc używałam jej na zmianę z inną pastą.
17. Wazelina kosmetyczna do ust waniliowa Flos-lek - kolejny ulubieniec. Po zdenkowaniu mojej ulubionej pomadki Nivea nie miałam w domu niczego co poratowałoby moje spierzchnięte usta, więc kupiłam tą wazelinę na szybko w Biedronce. Na początku nie mogłam się do niej przekonać - nie lubię tego typu opakowań, ale zapach wynagradza wszystko! Jest cudny, taki naturalny i prawdziwy! Sam kosmetyk bardzo wydajny i świetnie nawilża. Przynosi ukojenie moim suchym wargom
18. Pomadka Nivea - mój ulubieniec, który zagości tu jeszcze nie raz
19. Próbka nawilżającego żelu intymnego Feminum z kwasem mlekowym - jak dla mnie odświeżenie jest niewystarczające.
20. Peeling do stóp z masą perłową Gehwol - jak dla mnie za słaby, choć raczej nie mam problemu z suchymi piętami. Wygładzenie jest, ale słabe.
21. Próbka odżywki do włosów farbowanych Nivea color crystal gloss - leżała w domu, więc zużyłam. Włosów nie farbuję, także nie jest mi potrzebna. Nie zauważyłam żeby po jej użyciu moje włosy były miękkie, a tak pisze na opakowaniu..
22. Próbka szamponu head&shoulders - używam tego szamponu od czasu do czasu, bo nie mam problemu z łupieżem, ale takie oczyszczenie się przyda ;)


Znacie te produkty? Jak wyglądają Wasze denka w tym miesiącu? ;)

sobota, 3 października 2015

Ludzie są jacyś dziwni...

Tak jakoś naszło mnie na podzielenie się z Wami moimi "doświadczeniami" związanymi z serwisami typu OLX czy Vinted. I nie będę tu pisać o tych serwisach, bo nie o to mi chodzi. Chodzi mi o ludzi tam zarejestrowanych. Dziwię się skąd u ludzi biorą się takie "pomysły", zachłanność i po prostu głupota. Wystawiłam parę rzeczy typu kosmetyki, których nie używam, buty, które okazały się za małe, ubrania itp. Często są to rzeczy po prostu nieużywane, w stanie idealnym i markowe. Nie dość, że oddaję to za półdarmo, to ktoś jeszcze bezczelnie się targuje. I nie mówię tu o takim kulturalnym targowaniu, bo to naturalne, że ktoś się pyta czy może zniżę cenę czy coś. Mówię tu o jęczeniu i czasem nawet chamstwie. 

Sprzedawałam kosmetyki, niektóre ani razu nie zostały użyte. Leżały trochę w szafce, ale nie chciałam żeby się zmarnowały. I tak np. nieużywane cienie do powiek wystawiłam za niecałą złotówkę. Nie dość, że cały zestaw kilku kosmetyków kosztował kilkanaście (!) złotych, to jeszcze dziewczyna jęczy "eeee, a no bo ta przesyłka tak droga..". Ludzie, no przecież to nie ja ustalam ceny przesyłek, tylko poczta! Nie będę do tego dokładać, bo ktoś sobie tak zarządzi. Za paliwo i tak mi nikt nie zwraca. I pisze mi, że to jej się "nie opłaca tyle za przesyłkę płacić". Gdyby musiała płacić za kosmetyki tyle ile są warte, to by zapłaciła znacznie więcej! Ceny, które podałam były tak niskie, że aż śmieszne. Trzeba pomyśleć, że za te kosmetyki mogłam wziąć parę razy więcej niż za samą przesyłkę. Perfumy kosztowały ponad 100 złotych, a ja ciągle zniżałam cenę, bo oczywiście była "za wysoka", aż w końcu doszłam do 30 zł, a i to było za dużo. Dodatkowe pieniądze bardzo by mi się przydały, ale ludzie myślą, że oddam im wszystko za darmo.

Ludzie chyba myślą, że produkt pochodzi ze sklepu "wszystko za 4,99 zł" i chcieliby tyle zapłacić razem z przesyłką. Czasem chciałabym napisać parę ostrzejszych, dobitnych słów, ale nie zamierzam zniżać się do poziomu intelektualnego takich osób. Poza tym, obawiam się, że mogłyby nie zrozumieć.


Na aukcjach kontaktuję się tylko przez wiadomości prywatne. No i pisze do mnie dziewczyna, że jej się to i to podoba i żebym do niej zadzwoniła (!). Odpisałam jej, żeby pisała tutaj. Zero odzewu. Po jakimś czasie pyta się czy ogłoszenie jest nadal aktualne i żebym do niej zadzwoniła. Jejku, czy ludzie nie umieją czytać? Przecież napisałam wyraźnie. No brak słów ;/

Niektórzy zawracają mi głowę, zabierają czas, wypytując o szczegóły. Na moje pytanie "rozumiem, że jest pani zainteresowana?", otrzymałam odpowiedź "a nieee, ja tylko tak pytam". Czasem ktoś zawraca mi głowę, pyta się czy ogłoszenie aktualne, ja odpisuję że tak, wiadomość przeczytana i co? Zero odzewu ;/

Denerwuje mnie też fakt, że ludzie umieszczają w kategorii za darmo rzeczy, które tak naprawdę nie są za darmo. A przecież pisze, że nie umieszcza się w tej kategorii jeżeli wymaga się czegoś w zamian (np. czekolady). Np. kosmetyki za darmo, telefon za darmo, a w treści ogłoszenia "kosztuje tyle i tyle". Czasem tak sobie przeglądam, co ludzie oddają, ale nie dlatego, że jestem tym zainteresowana, ale po prostu z ciekawości. Jeśli chodzi o meble, to niektórzy oddają meble w dobrym stanie, w o wiele lepszym niż niektóre graty, za które ktoś żąda 500 zł, a to ledwo się trzyma, wygląda jakby miało zaraz się zawalić.

Wysilam się, czytam metki, opisuję komuś szczegółowo cały towar, a ktoś mi odpisze "aha" albo "ok". Chyba jestem jakaś niedzisiejsza, ale jeszcze nie rozkminiłam co takie odpowiedzi mają oznaczać. Okazało się, że dziewczyna, która napisała to "ok", wcale nie była zainteresowana kupnem.

Póki co, nie wymieniam się za nic, bo rzeczy, które ludzie oferują czasem wyglądają jak szmata do podłogi. Zniszczone, rozprute, wyblakłe.. Chcę się pozbyć niepotrzebnych rzeczy, a nie nazwłóczyć nowych gratów.

Miałam też nieprzyjemną sytuację, kiedy dostałam ubrania zupełnie inne od tych na zdjęciu. Dziewczyna pisała, że są markowe, niezniszczone, świetnie wyglądają. I rzeczywiście, te ze zdjęcia mi się spodobały - jakieś szorty, bluzeczka, bezrękawnik, torebka.. No i właśnie ta torebka akurat mi się nie podobała, to dziewczyna miała mi za to dać coś innego. A otrzymałam.. torebkę, inną niż ze zdjęcia, ale jeszcze brzydszą, dziurawą. Co za chamstwo! Ubrania nie były w idealnym stanie, ale pełne koćków, śmierdzące i zatchnięte. A miały to być ubrania młodzieżowe, a nie takie, które nawet mojej babci się nie spodobały. Tak jak pisałam, te, które były na zdjęciu, podobały mi się, ale w paczce nie znalazłam ani jednego z nich, ale zupełnie inne. Fakt, nie wydałam na nie zawrotnej kwoty, ale nie tak się umawiałyśmy! Co dalej? Nie udało mi się skontaktować z tą dziewczyną, zero odzewu ;/


Też miałyście takie sytuacje/doświadczenia? Jak zachowują się osoby, które kontaktują się z Wami w sprawie kupna towaru z aukcji?

W mojej okolicy często są organizowane zbiórki ubrań, pościeli, obuwia itp. dla osób chorych i niepełnosprawnych. Organizuje to chyba jakaś fundacja czy stowarzyszenie. Łącznie oddałam już kilka/kilkanaście dużych worów. Są to głównie ubrania (za małe/za duże na mnie lub na moją rodzinę, w których nie chodzimy). Są oczywiście niezniszczone. Ludzie na pewno to docenią. Los takich osób nie jest mi obojętny i bardzo się cieszę, że takim małym gestem mogę wywołać uśmiech na czyjejś twarzy, szczególnie, że te osoby nie mają wielu powodów do radości. Jeśli chcecie dołączyć się do takiej akcji, to popytajcie w swojej okolicy, poszukajcie ogłoszeń, jakichś punktów zbiórek itp. Warto pomagać ;)